środa, 30 kwietnia 2014

MAŁGORZATA VOL.1

Spontaniczna sesja na którą od dawna miałem ochotę. Prosta, luźna stylizacja dzienne światło i świetna modelka. Z racji tego, że niedługo zaczyna się sezon ślubów chcieliśmy wykorzystać wolny weekend i coś podziałać. Z pomocą zjawiła się Małgosia, której również spodobało się to co chcieliśmy stworzyć. W sumie były trzy stylizacje w trzech różnych miejscach więc wpisów z tego dnia też będzie trzy.
Zapraszam.







Modelka: Małgorzata Wilkowska





poniedziałek, 14 kwietnia 2014

AKTY

Witam po krótkiej przerwie.
Na początku kwietnia było mi dane uczestniczyć w warsztatach aktu prowadzonych przez Łukasza Marciniaka. Musze przyznać, że po raz pierwszy byłem na tego typu warsztatach i jestem pozytywnie zaskoczony.
Na początku było trochę teorii, dużo zadawanych przez nas pytań i wyczerpujące odpowiedzi.
Po chwili przeszliśmy do działania, czyli omawiania sprzętu studyjnego i wypróbowania go w praktyce. Czasu starczyło na kilka różnych ustawień światła z różnymi modyfikatorami.
Zdjęcia pierwsze wykonywaliśmy przy użyciu trzech lamp: prostokątny softbox, oraz dwa stripy z gridami. Drugie zdjęcie to beauty-dish i zwykła czarna blenda do stworzenia cienia z lewej strony.  Zdjęcia "w cieniu" zostały zrobione przy użyciu lampy ze światłem stałym z założonymi wrotami, które zostały przymknięte tak, aby powstał wąski strumień światła. 
Efekty możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach.





czwartek, 10 kwietnia 2014

MÓJ PIERWSZY APARAT

Tak, dostałem go na Komunię. Właściwie nie wiem czy dostałem czy został zakupiony już po uroczystości.
Exakta F-100, bo tak nazywa się ów pamiętny aparat, służył w naszej rodzinie przez pewien czas upamiętniając wszystkie niezmiernie ważne imieniny, urodziny i inne uroczystości. Dodam tylko, że mam go do dziś , jest w idealnym stanie i może kiedyś nawet pokuszę się o zrobienie nim kilku zdjęć.



środa, 9 kwietnia 2014

MÓJ PIERWSZY DOTKNIĘTY APARAT

Gdy czytam wywiady z różnymi fotografami zazwyczaj pod koniec pada znamienne pytanie: "Jaki był twój pierwszy aparat? Jak wszedłeś w jego posiadanie?". Odpowiedzi zazwyczaj są podobne: a to na Pierwszej Komunii, a to po ojcu, a to wygrzebany na strychu. Jednak mało który fotograf pamięta aparat, który miał pierwszy raz w rękach. W moim przypadku jest trochę inaczej. Nie był to aparat otrzymany z okazji Pierwszej Komunii, lecz historia ta sięga dużo wcześniej, do lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy kupienie filmu do aparatu było trudne, nie wspominając o samym aparacie i obiektywach .
W mojej najbliższej rodzinie nikt nie posiadał aparatu oprócz jednej osoby. Mojego ojca chrzestnego. Był on swego rodzaju rodzinnym kronikarzem, fotografował wszystkie główne rodzinne uroczystości. Z pasji, nie zawodowo.
Posiadał i do tej pory posiada aparat marki FED z numerem 5. Dokładnie taki jak na zdjęciu poniżej. I to właśnie ten aparat jako pierwszy było mi dane trzymać w swoich niezdarnych jeszcze w tedy rękach. Nie zrobiłem nim ani jednego zdjęcia, ale emocje i tak były ogromne.
Traf chciał, że po wielu latach od tamtego wydarzenia zacząłem pracować w małym zakładzie fotograficznym. Przy okazji generalnych porządków, pośród licznych pudeł i rupieci, odnaleźliśmy identycznego FEDa. Nikt nie wie skąd się wziął i do kogo należał. Teraz należy do mnie a historia zatoczyła koło.
Jeśli chodzi zaś o sam aparat od strony technicznej: Rosjanie, którzy go tworzyli w czasach związku radzieckiego podobno wzorowali się na niemieckiej Leice. Cóż...nie do końca im to wyszło.
Naświetliłem nim może trzy negatywy by w końcu dać sobie spokój. Ciemny, mały wizjer, trzeszczący i wydający inne dziwne dźwięki mechanizm naciągu filmu, niewygodna ergonomia i męczący system dalmierzowy skutecznie zniechęcił mnie do tego aparatu. Może to kwestia egzemplarza, jak to często bywa przy aparatach zza wschodniej granicy.
Przynajmniej ładnie wygląda na półce. No i ten sentyment:)